Fala podsumowań starego roku już trochę opadła, a ja dopiero teraz się za to zabieram… Rozpoczęłam Nowy Rok w trochę leniuchowatym nastroju i powoli zaczynam nadrabiać zaległości. No dobra, nie było aż tak leniwie, bo zaliczyłam pierwszy weekendowy wyjazd w tym roku (snowboard na Czarnej Górze!).
2016 był niezwykle udany, ale i pracowity. Styczeń to ostatnie egzaminy, a od lutego do końca maja pisałam pracę magisterską, która pochłonęła mnie całkowicie. Początek czerwca to kilkudniowa objazdówka po Jutlandii, którą opisałam na blogu. Była to nagroda za miesiące pisania i przy okazji świetny relaks. Czerwiec to też obrona pracy magisterskiej i zakończenie studiów w Danii. Tyle emocji! Potem były wakacje, a po wakacjach praca i krótkie wypady na południe Polski.