Podróże

Północna Jutlandia #3: Bulbjerg i Mors

Powoli zbliżamy się do końca relacji z weekendowej objazdówki po Północnej Jutlandii. Jeśli jeszcze nie czytaliście to zapraszam do poprzednich postów: Północna Jutlandia #1. Aalborg i Skagen i Północna Jutlandia #2. Rubjerg Knude i Løkken. Dzisiaj dzień trzeci, a w nim o klifach, promie i najlepszej miejscówce na polu namiotowym.

northern_jutland

Svinkløv Badehotel

Z pola namiotowego w Løkken pojechałyśmy zobaczyć klasyczny i legendarny nadmorski hotel – Svinkløv Badehotel. Drewniany hotel wybudowany w 1925 roku prezentuje się pięknie i zdecydowanie pokazuje skandynawskie zamiłowanie do minimalizmu (w naszych polskich realiach hotel ten raczej nie zaliczałby się do grona „najpiękniejszych”). Otoczony wydmami, położony zaledwie kilka kroków od plaży jest łakomym kąskiem dla duńskich turystów – w sezonie wszystkie pokoje są zarezerwowane z bardzo dużym wyprzedzeniem. W tym niepozornym hotelu znajduje się też jedna z najlepszych duńskich restauracji. Niestety, nie miałyśmy okazji spróbować, studencki fundusz nam na to nie pozwolił.

svinklov1

svinklov2

svinklov3

svinklov4

O hotelu możecie poczytać na stronie internetowej – niestety tylko po duńsku. Jeśli duński nie jest Waszą mocną stroną pozostaje obejrzenie zdjęć.

AKTUALIZACJA 28.09.2016

Mam złą wiadomość… W nocy 26.09.2016 Svinkløv Badehotel doszczętnie spłonął. Zachował się tylko ten mały budynek, widoczny na głównym zdjęciu. Wielka szkoda. Więcej możecie zobaczyć i przeczytać pod tym linkiem (wersja duńska, możecie użyć Google Translate). 

Bulbjerg

Kolejnym przystankiem na naszej trasie był wapienny klif Bulbjerg. Czterdziesto siedmio metrowy klif bywa nazywany „ramieniem Jutlandii” („The Shoulder of Jutland”). Jest on też miejscem bytowania kilku gatunków ptaków, np. mewy trójpalczastej, głuptaka zwyczajnego czy wydrzyka.

Z klifu roztacza się wspaniały widok. My trafiłyśmy na bardzo dobrą pogodę i widoki przypominały raczej okolice Morza Śródziemnego, a nie Północnego. W czasie II Wojny Światowej, Niemcy używali Bulbjerg jako bazę radarową. W okolicach klifu znaleźć można bunkry, często schowane między wydmami.

bulbjerg1

bulbjerg2

bulbjerg3

bulbjerg4

bulbjerg5

Lild Strand

Z Bulbjerg pojechałyśmy dalej, do malutkiej rybackiej miejscowości Lild Strand. Dlaczego akurat tam? Kompletnie nie pamiętam… Była chyba jakaś wzmianka o tym miejscu w niemieckim przewodniku mojej koleżanki. Lild Strand to dosłownie kilka uliczek, niewielka plaża na której możemy zobaczyć łodzie rybackie. Nie ma tu nawet spożywczego. Był za to otwarty sklep rybny serwujący także dania obiadowe, czyli smażoną rybę z frytkami. Jako, że nadeszła pora lunchu postanowiłyśmy się posilić.

Tu nastąpiła prześmieszna historia, przynajmniej dla nas 🙂 Wiecie jak to w Danii, gotówka odchodzi trochę do lamusa. I tak żadna z nas nie miała przy sobie koron, tylko same karty płatnicze. Jakie było nasze zdziwienie, gdy pani ekspedientka poinformowała nas, że płacić kartą nie można. Mobile Pay owszem, ale kartą nie… I znowu, żadna z nas nie miała Mobile Pay (a powinnyśmy mieć po 2 latach w Danii!). Zorganizowałyśmy szybką zrzutkę, ja miałam zaledwie kilka koron plus jakieś bezużyteczne øre, koleżanka podobnie. Wtem trzecia z grupy oznajmiła, że ona ma „jakieś drobne”. Wiecie ile miała tych drobnych? Ponad 100 koron w monetach! W ten sposób została sponsorem naszego obiadu 🙂

Morał z tej historii: zawsze lepiej mieć przy sobie trochę koron duńskich w gotówce 🙂

lildstrand2

lildstrand1

lildstrand3

Ten bąbelkowy napój to Jolly Cola, duńska wersja Coca Coli. Duńczycy wszystko wolą mieć swoje 🙂 Jeśli kiedykolwiek traficie to Lild Strand, warto zajrzeć do Lildstrand Rogeri – malutka rodzinna firma sprzedająca świeżo złowione ryby i serwująca kilka rodzajów dań. Smażone ryby, frytki i remulada w bardzo przystępnej cenie – poniżej 50 koron!

Mors

Z Lild Strand skierowałyśmy się w stronę wyspy Mors. Aby dodać podróży trochę adrenaliny wybrałyśmy trasę zawierającą w sobie przeprawę promem. Połączenia promowe są w Danii całkiem popularne. Często jest to jedyna opcja aby dostać się na stały ląd (jak np. z wyspy Fanø), a czasami jest to opcja tańsza niż przejazd mostem. Dla nas była to opcja nie tylko krótsza, ale też atrakcyjniejsza. Feggesundfærgen łączy wyspę Mors ze stałym lądem Jutlandii od strony północnej. Cała przeprawa promowa trwa niecałe pięć minut. Tak krótko, a ile emocji! 🙂

prom1

Ostatnim przystankiem tego dnia była miejscowość Nykøbing. Po drodze zatrzymałyśmy się jeszcze na szybki spacer pod klifem Hanklit, jednej z atrakcji turystycznych wyspy.

rsz_mors1

W Nykøbing zrobiłyśmy szybkie zakupy i pojechałyśmy na pole namiotowe Morsø Camping & Hytter. Kolejny raz wzbudziłyśmy radość właścicieli, bo byłyśmy jedynymi szalonymi osobami śpiącymi w namiocie. Rozbiłyśmy namiot i od razu poszłyśmy leżakować na plażę, od której dzieliła nas tylko furtka!

mors_camping1

mors_camping2

rsz_morso2


Tym pozytywnym akcentem plażowania na wyspie Mors kończę trzecią część relacji z „road tripu” bo Północnej Jutlandii. Przed nami ostatni dzień! Dajcie znać czy ta część Jutlandii też Wam się spodobała, czy może wolicie jednak szerokie plaże i wydmy jak w dniu drugim?

Chcecie dowiedzieć się więcej o życiu w Danii? Polecam książkę Życie po duńsku. Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie autorstwa Hellen Russell.



*wpis zawiera linki afiliacyjne*