Pewnie tak patrzycie na tytuł posta i myślicie „co ona znowu wymyśliła? Jaki ryż z kalafiora?”. Ano, ryż z kalafiora! Zaraz się przekonacie!
Zorientowałam się, że większość przepisów w „Wegetariańskim lutym” jest tak naprawdę wegańska. Postanowiłam więc dzisiaj sprezentować Wam przepis z jajkami czyli wersję dla laktoowowegetarian (ufff, ale trudne słowo!) lub owowegetarian. Koniec wstępu, bierzemy się za przepis!
Smażony ryż z kalafiora – przepis
Składniki na 2 porcje
- 1 mała główka kalafiora lub 1/2 dużej główki
- 1 mała marchewka, starta na tarce o małych oczkach
- 1 korzeń pietruszki, starty na tarce o małych oczkach
- 1/2 cebuli, drobno posiekanej
- 2 ząbki czosnku, bardzo drobno posiekanego lub przeciśniętego przez praskę
- 1 łyżka oleju (używam olej kokosowy rafinowany)
- 2 jajka, rozbełtane widelcem
- 3 łyżki sosu sojowego
- 1/2 łyżeczki słodkiej papryki w proszku
- 1/2 lub 1/4 łyżeczki ostrej papryki w proszku
- świeżo zmielony pieprz
- trochę dowolnej zieleniny do przybrania – pietruszka, szczypiorek…
Wykonanie
- Umyty kalafior podzielcie na mniejsze kawałki. Rozdrobnijcie go przy pomocy robota kuchennego, aż będzie przypominał drobny ryż. Jeśli tak jak ja nie macie robota kuchennego, użyjcie tarki o dużych oczkach i zetrzyjcie na niej wszystkie różyczki kalafiora.
- Rozgrzej olej na patelni i wrzuć rozdrobniony kalafior. Smaż na średnim ogniu przez kilka minut, co jakiś czas mieszając, aż kalafior stanie się złoty.
- Dodaj czosnek, cebulę, marchew i korzeń pietruszki. Smaż przez około 5 minut. Dodaj papryki w proszku i ponownie wymieszaj.
- Zmniejsz ogień. Na środku patelni zrób „dziurę” i wlej tam wymieszane jajka. Mieszaj aż jajko zacznie się delikatnie ścinać, a potem stopniowo wymieszaj je z warzywami i smaż jeszcze chwilę, aż jajka będą całkowicie ścięte.
- Dodaj sos sojowy i świeżo zmielony pieprz. Podawaj gorące, ozdobione np. szczypiorkiem.
Porcja takiego kalafiorowego ryżu jest naprawdę sycąca, możecie więc ze spokojem zjeść całą porcję na obiad, albo podać go z jakąś fajną sałatką. Możecie też oczywiście eksperymentować z dodatkami – użyjcie to co akurat macie w lodówce!
Zainspirował mnie przepis ze strony Amuse Your Bouche.