Styl życia

Tulipany i dużo Poznania czyli jak minął kwiecień i maj.

Robiłam wczoraj porządki w telefonie i stwierdziłam, że mam całe mnóstwo zdjęć z kwietnia i maja. A wydawało mi się, że tak naprawdę nic się przez te dwa miesiące nie działo. Tymczasem działo się dużo drobnych, fajnych rzeczy. Jako, że dawno żadnego podsumowania miesiąca nie było to postanowiłam Was uszczęśliwić i pokazać jak te wiosenne miesiące mi minęły.

Kwiecień – wszystko o Poznaniu

Palmiarnia Poznańska

W kwietniu poświęciłam zaskakująco dużo czasu na odkrywanie Poznania. Postanowiłam trochę odświeżyć pamięć i odwiedziłam Poznańską Palmiarnię. Sprzyjała temu pogoda, która nas nie rozpieszczała. A w Palmiarni jest ciepło i przyjemnie.

Poznańska Palmiarnia została wybudowana w 1911 roku. Jest największą w Polsce oraz jedną z największych w Europie. Ostatni raz byłam tam na wycieczce w podstawówce – naprawdę! Od tamtego czasu niewiele się Palmiarnia zmieniła. Pojawiła się kawiarnia i zmienił się asortyment w sklepiku, ale poza tym wiele rzeczy pozostało takimi jak je zapamiętałam. Pawilony Poznańskiej Palmiarni zabiorą Was w podróż po świecie roślin: od tropików, roślin wodnych, przez rośliny klimatu umiarkowanego do sukulentów czy roślinności sawanny. Niektóre rośliny są naprawdę sporych rozmiarów i robią wrażenie. 

Jeśli zdarzy Wam się odwiedzić Poznań, gdy na dworze zimno i plucha – to zajrzyjcie do Palmiarni Poznańskiej.

www | facebook

Centrum Kultury ZAMEK


Kolejnym miejscem, które odwiedziłam w kwietniu był Zamek Cesarski, bardziej znany jako Centrum Kultury Zamek. Ponownie, ostatni raz byłam w tym miejscu wiele lat temu. W podstawówce chodziłam do CK Zamek na warsztaty plastyczne (lepienie w glinie!), a w gimnazjum zdarzyło mi się brać udział w warsztatach tanecznych (i to by było na tyle jeśli chodzi o mnie i o taniec). Byłam parę razy w Zamku, ale nigdy nie interesowała mnie jego historia, nie zwracałam uwagi na to co skrywają jego mury. A to błąd! Bo historia zamku jest bardzo ciekawa!

Co jakiś czas można zwiedzać wnętrza Zamku z przewodnikiem. Skorzystałam z Niedzieli na Zamku i wreszcie poznałam niezwykłą historię tego miejsca. Pamiętajcie, żeby zajrzeć do Zamku podczas wizyty w Poznaniu. W informacji możecie pobrać plan razem z opisem historii tego miejsca i samodzielnie możecie po Zamku chodzić (ale nie ukrywam, że zwiedzanie z przewodnikiem jest jednak lepsze). 

www | facebook

Stary Browar

W kwietniu zaliczyłam też zwiedzanie… Starego Browaru. Pewnie pomyślicie, co można zwiedzać w centrum handlowym? Można sporo! Stary Browar to miejsce, przez które codziennie przewijają się tysiące osób. Robią zakupy, siedzą w restauracjach. Nie wszyscy wiedzą, że Stary Browar to też miejsce, w którym dzieła sztuki są na wyciągnięcie ręki. 

Wchodząc do Starego Browaru od ulicy Półwiejskiej czeka na was rzeźba Igora Mitoraja „Blask Księżyca”. Przedstawia ona fragment ludzkiej twarzy na wzór antycznych posągów herosów. Kilka kroków dalej znajduje się czarno-biała ławka wykonana z marmuru z figurą kruka. To też dzieło sztuki, „Konflikt między dobrem a złem” Piotra Kurki.

„Konflikt między dobrem a złem” Piotra Kurki to czarno-biała ławka zbudowana z marmuru. Na białej części ławki została umieszczona figura kruka. Praca obrazuje stan walki pomiędzy ciemną i jasną stroną doświadczanej przez nas rzeczywistości. W nowszej części Starego Browaru znajduje się rzeźba Choe U-Ram’a. Wyglądający trochę jak krewetka „Ukryty Cień Księżyca” to dzieło inspirowane obserwacją zjawisk naturalnych.

W przejściu między częścią restauracyjną Atrium a Dziedzińcem Sztuki znajdziecie też pamiątki po dawnych Browarach Huggera (np. ceramiczne kapsle po piwach). Następnym razem gdy będziecie w Starym Browarze to pamiętajcie, że to nie jest tylko centrum handlowe. To miejsce, które umiejętnie łączy biznes ze sztuką, stare z nowym. Idąc tam na zakupy nie zapomnijcie rozglądać się za dziełami sztuki.

www | facebook

Muzeum Sztuk Użytkowych

Ostatnim miejscem, które odwiedziłam w kwietniu było Muzeum Sztuk Użytkowych. MSU otwarto pod koniec marca, po długiej przerwie. Muzeum znajduje się w Zamku Królewskim na Górze Przemysła – przez wielu nazywanym „zamkiem Gargamela”. Może i zamek z zewnątrz nie zachwyca, ale skrywa w sobie jedno z najciekawszych muzeów w jakim byłam od dawna! Muzeum Sztuk Użytkowych to oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu. Otwarty w 1965 roku, przez ostatnie kilka lat był zamknięty, z powodu budowy Zamku Przemysła. Przez ten czas trwały prace na koncepcją nowej ekspozycji muzeum.

Miałam okazję zwiedzać MSU z przewodnikiem i byłam naprawdę zachwycona! Ekspozycja muzeum to ok. 2000 przedmiotów codziennego użytku od średniowiecza do współczesności. To jedyne miejsce w Polsce poświęcone w całości sztuce użytkowej! W MSU możemy zobaczyć jak na przestrzeni wieków zmieniały się otaczające nas przedmioty. Niektóre z nich są naprawdę fascynujące. Co najważniejsze – muzeum nie jest nudne! Udało im się zgrabnie połączyć tradycyjną  wystawę z elementami interaktywnymi. Jeśli mieszkacie w Poznaniu i jeszcze nie byliście w MSU to naprawdę polecam! Musicie koniecznie to miejsce odwiedzić. Wisienką na torcie jest oczywiście wieża zamkowa, z której roztacza się panorama Poznania. 

www | facebook

Maj – Chrzypsko Wielkie, Szczecin i Kraków

Chrzypsko Wielkie

Nie mogłam nigdzie wyjechać na długi weekend majowy, ale udało mi się wyrwać na krótką wycieczkę. Mówi wam coś nazwa Chrzypsko Wielkie? Nie? To wieś w województwie wielkopolskim, położona jakieś 70 km od Poznania. Co mnie tam przyciągnęło? IX Międzynarodowe Targi Tulipanów! W Chrzypsku Wielkim ma swoją siedzibę duża firma produkująca cebulki kwiatowe (sprzedają ponad 10 mln tulipanów rocznie, oraz lilie, narcyzy, mieczyki, hiacynty).

Targi Tulipanów to impreza, w czasie której możecie spacerować po polach pełnych tulipanów. Czerwone, żółte, różowe, czarne, postrzępione, gładkie… Czekają tam na was ich przeróżne rodzaje, które na dodatek możecie wykopać (razem z cebulką) i zasadzić u siebie w ogródku. Oprócz tulipanów na odwiedzających czekają inne atrakcje, występy „gwiazd” i jarmark. Ta część jest już dosyć specyficzna, ale dla tulipanów naprawdę warto odwiedzić Chrzypsko Wielkie. Targi Tulipanów odbywają się co roku na początku maja.

www | facebook

Szczecin

Jeden z majowych weekendów spędziłam w Szczecinie. Musiałam niestety pracować, udało mi się jednak wybrać na krótki spacer. Za młodu odwiedzałam Szczecin co jakiś czas. Pamiętałam tylko jak przez mgłę niektóre miejsca, Wały Chrobrego czy Akademię Morską. Odświeżyłam sobie trochę pamięć i stwierdziłam, że Szczecin na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem, całkiem! Chciałabym ponownie tam zawitać, tym razem na niepracujący weekend i porządnie to miasto pozwiedzać. Jeśli byliście kiedyś w Szczecinie i możecie polecić jakieś fajne miejsca warte odwiedzenia to koniecznie napiszcie w komentarzach!

Kraków

Wisienka na torcie na koniec maja – długo wyczekiwany wyjazd do Krakowa na koncert Bruno Marsa. Do Krakowa nie jeździmy często, bo jednak te 6 godzin w jedną stronę trochę odstrasza (zwłaszcza jeśli chodzi tylko o weekend). Zatrzymaliśmy się w hotelu niedaleko Kładki Ojca Bernatka, w dwie minuty byliśmy już na Kazimierzu. 3 lata temu schodziłam Kazimierz wzdłuż i wszerz, mieszkaliśmy wtedy przez tydzień na przeciwko akademika szkoły muzycznej – co wieczór słuchaliśmy treningowych „koncertów” przyszłych mistrzów 😉

Za każdym razem gdy jesteśmy w Krakowie musimy odwiedzić Sami Am Am. To niepozorne miejsce, wyglądające jak „kebabownia”. Jednak niech was to nie zwiedzie? W Sami Am Am serwują syryjsko-libańskie dania, które są przepyszne i przypominają mi te, które jadłam w Paryżu. 

Na śniadanie wybraliśmy się do Hamsa na weekendowy śniadaniowy bufet (18 PLN od osoby). Sto razy lepszy niż opcja hotelowa (do tego tańszy o 4 złote!). Była szakszuka i całe mnóstwo humusu (hummus to moja wielka miłość, mogłabym właściwie odżywiać się jedynie hummusem i falafelem. Ale nie wiem co by na taką ilość cieciorki powiedziały moje jelita). 

A koncert Bruno Marsa? Klasa światowa! W zeszłym roku byliśmy na Rammsteinie (wybierał mój chłopak), w tym roku wybór był mój (a za rok znowu wybierać będzie S., już się boję!). W życiu byłam tylko na dwóch tak dużych koncertach i zawsze robi to na mnie piorunujące wrażenie. Tauron Arena była zapełniona po brzegi ludźmi w każdym wieku (spodziewałam się samych nastolatek, a tu niespodzianka!). Wszyscy bawili się świetnie, tańczyli, śpiewali. No po prostu wisienka na majowym torcie!


Jeszcze przypominam Wam moje kwietniowe i majowe posty, które pojawiły się na blogu.

A jak minął Wasz maj? Intensywnie czy raczej spokojnie? Dajcie znać w komentarzach!