Parki narodowe to punkt obowiązkowy właściwie każdego wyjazdu do USA. Organizując wyjazd do USA i układając plan naprawdę warto dobrze przemyśleć, które parki chcecie odwiedzić. Każdy z nich ma coś innego do zaoferowania, ale wszystkie zwiedza się równie łatwo i przyjemnie. W tym wpisie podpowiadam jak zwiedzać parki narodowe USA i dodaję listę parków, które udało mi się odwiedzić.
Parki narodowe to jeden z symboli Stanów Zjednoczonych. To właśnie w USA powstał w 1872 roku pierwszy na świecie park narodowy – Yellowstone. Obecnie na terenie USA znajduje się 60 parków narodowych, którymi zarządza National Park Service. Byłam pod wrażeniem, jak dobrze Amerykanom wychodzi zarządzanie obszarami chronionymi. Wszystkie informacje o parkach, drogach dojazdowych, noclegach, szlakach czy pogodzie są dostępne na stronach NPS. Na miejscu, podczas zwiedzania parków, nie mieliśmy żadnych problemów. W Visitor Center zawsze dostaliśmy potrzebne informacje, szlaki są dobrze oznaczone, parkingi i toalety dostępne.
Jak zwiedzać parki narodowe USA?
Visitor Center
W każdym parku narodowym znajdują się Visitor Center. Przed rozpoczęciem zwiedzania warto się tam na chwilę zatrzymać. W Visitor Center można znaleźć ulotki i mapy, można porozmawiać z rangerami, dowiedzieć się jak wygląda sytuacja na szlakach. Wizyta w Visitor Center to też okazja do skorzystania z toalety – wewnątrz parków znajdują się najczęściej tylko wychodki, bez kanalizacji. Równie ważne jest to, że możecie tam uzupełnić zasoby wody pitnej. To szczególnie istotne latem, gdy temperatury w niektórych parkach są naprawdę wysokie. W Visitor Center możecie też znaleźć pamiątki czy książki związane tematycznie z danym parkiem oraz ogólnie z amerykańskimi parkami narodowymi.
Parki narodowe USA – bilety wstępu
Za wstęp do parków narodowych w USA trzeba płacić. Nie ma sensu się na to oburzać, pieniądze są bowiem wykorzystane na utrzymanie infrastruktury. Bilet wstępu do parku jest najczęściej ważny przez 7 dni. Wjeżdżając do parku samochodem zapłacicie za pojazd, a nie za każdą osobę. Bilet dla samochodu to koszt między 20 a 30 dolarów. Mniej zapłacicie jeśli wjedziecie do parku motorem (10-20 dolarów), rowerem lub pieszo (około 10 dolarów).
Jeśli planujecie odwiedzić więcej niż trzy parki, warto kupić kartę America The Beautiful. Koszt karty to 80 dolarów, a pozwala ona na wjazd do wszystkich parków zarządzanych przez NPS. Kartę najlepiej jest kupić w pierwszym odwiedzanym parku. Wcześniej warto oczywiście sprawdzić listę miejsc, w których można ją zakupić.
Karta America The Beautiful jest imienna, upoważnia do wjazdu właściciela karty oraz pozostałych pasażerów. Karta jest ważna przez rok – w tym czasie możecie odwiedzać parki tyle razy ile tylko chcecie. Pamiętajcie, że karta jest „non-transferable” co oznaczy tyle, że nie wolno jej przekazywać/sprzedawać innym osobom. Uszanujcie regulamin i nie sprzedawajcie swojej karty, nawet jeśli macie na niej wolne miejsce na podpis.
Noclegi – parki narodowe USA i ich okolice
W przypadku noclegów w pobliżu parków i w samych parkach opcji jest kilka. Możecie wybrać hotel w parku – to opcja zdecydowanie najdroższa. Niektóre hotele są luksusowe i oferują dodatkowe atrakcje, np. SPA. Ich ceny są jednak naprawdę wysokie (od 300 dolarów za noc w górę), a zdobycie wolnego miejsca w sezonie może graniczyć z cudem. Możecie zdecydować się też na hotel czy motel na tuż za granicą parku czy w pierwszym większym miasteczku. To opcja nieco tańsza, ale konieczny będzie wtedy dojazd do parku.
Noclegi na prywatnym polu namiotowym
My zdecydowaliśmy się na wersję tańszą czyli spanie pod namiotem. Decydując się na takie rozwiązanie macie dwie opcje: kempingi w parkach narodowych i kempingi prywatne. Różnią się one ceną, udogodnieniami i odległością od parkowych atrakcji. Kempingi prywatne są droższe od parkowych – my płaciliśmy zazwyczaj około 25-35 dolarów za noc. Prywatne kempingi mają jednak sporo udogodnień – prysznice, pralnie, internet, plac zabaw, sklep czy basen. Takie kempingi znajdują się zazwyczaj tuż za granicą parku lub w najbliższej miejscowości. Na prywatnym kempingu nocowaliśmy w parku narodowym Zion. Pole namiotowe znajdowało się w miejscowości Springdale, a od wejścia do parku dzieliło nas dosłownie kilkadziesiąt metrów. Z kolei jako bazę do zwiedzania parków Arches i Canyonlands wybraliśmy prywatny kemping w miejscowości Moab. Pamiętajcie, że na prywatnych kempingach często nie jest tak cicho i spokojnie, jak na polach w sercu parku.
Noclegi na polu namiotowym w parku narodowym
W parkach narodowych znajdują się pola namiotowe zarządzane przez NPS. Miejsca na niektórych polach namiotowych trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem. Na wielu polach namiotowych wolne miejsca znikają nawet pół roku wcześniej. Dotyczy to szczególnie długich weekendów i świąt. Wszystkie informacje dotyczące rezerwacji znajdziecie na stronie wybranego przez was parku. Parkowe pola namiotowe mają też opcję “first-come, first-served” czyli po prostu “kto pierwszy, ten lepszy”. Na takich polach nie ma opcji rezerwacji miejsca. Przyjeżdżacie na pole i zajmujecie wolne miejsce. Może się oczywiście zdarzyć, że takie pole namiotowe będzie całkowicie zajęte. Najlepszą opcją jest zatem przyjazd na pole wcześnie rano lub do południa. Wieczorem znalezienie wolnego miejsca może być naprawdę trudne, a nawet niemożliwe.
Pola namiotowe w parkach narodowych kosztują około 20 dolarów (a czasami mniej) za sporych rozmiarów miejsce. Każdy ma przestrzeń na samochód i namiot, stół piknikowy i miejsce na ognisko czy grilla. Łazienki są zazwyczaj dość skromne, często ograniczają się jedynie do toalet i umywalek (toalety nie zawsze z bieżącą wodą). Największą zaletą pól namiotowych w parkach, oprócz ceny, jest bliskość przyrody i największych parkowych atrakcji. Podczas naszego wyjazdu spaliśmy na jednym parkowym polu namiotowym – Sunset Campground w Bryce Canyon. Było to pole typu “first-come, first-served”. Obawiałam się, że nie będzie dla nas na nim miejsca. Przyjechaliśmy tam jednak koło południa i wolnych miejsc było sporo. To pole namiotowe było zdecydowanie najspokojniejszym na którym spaliśmy. A wśród namiotów spokojnie chodziły sobie sarny.
Termin wyjazdu, pogoda, zamknięcia szlaków i dróg
Planując wyprawę do USA warto wybrać odpowiedni termin. Jeśli możecie to omijajcie długie amerykańskie weekendy czy przerwy w szkołach. Sporo Amerykanów wybiera się wtedy właśnie do parków narodowych. My zwiedzaliśmy parki narodowe USA pod koniec sierpnia i trafialiśmy do nich akurat w weekendy. Nie było jednak ogromnych tłumów bo tydzień wcześniej skończyły się letnie wakacje i dzieci wróciły do szkoły.
Termin wyjazdu jest też istotny ze względu na warunki pogodowe. Zimą w wielu parkach zamykane są szlaki i drogi dojazdowe do niektórych atrakcji. Może to skutecznie pokrzyżować plany. Warto więc na bieżąco sprawdzać informacje na stronie wybranego parku. W każdym parku pogoda może płatać figle, warto więc być przygotowanym i na wysokie temperatury, i na niskie. W parku narodowym Bryce Canyon w ciągu dnia było piękne słońce i około 25 stopni, a nocą temperatura spadła do około 5 stopni. Warto to uwzględnić decydując się na nocleg pod namiotem.
Parki narodowe USA, które udało mi się odwiedzić
Podejmując decyzję o wakacjach w USA wiedziałam, że istotnym elementem planu będą parki narodowe. Podczas road tripu po USA udało mi się odwiedzić sześć parków narodowych. W czterech parkach (Zion, Bryce Canyon, Arches i Canyonlands) chciałam spędzić przynajmniej jeden cały dzień. Zależało mi na tym, żeby nie tylko przejechać przez park samochodem i zaliczyć jeden punkt widokowy. Chciałam wejść na szlaki, podziwiać widoki, obcować z dziką przyrodą. To pociągnęło za sobą taką, a nie inną organizację całego wyjazdu – więcej możecie przeczytać tutaj: „USA 2018 – jak wyglądał nasz amerykański road trip”.
Odwiedzone przeze mnie parki to tylko niewielka część listy. Ze względów organizacyjnych do planu wyjazdu nie mogły trafić takie parki jak Yellowstone czy Yosemite. Były one po prostu za daleko od naszej trasy. Sam dojazd zająłby wiele godzin, niewiele czasu zostałoby na właściwe zwiedzanie. Uważam, że nic straconego – mam przez to świetne powody, aby do USA wkrótce powrócić.
Zion National Park
Park narodowy Zion znajduje się w stanie Utah i leży w południowo-zachodniej części Wyżyny Kolorado. Krajobraz Zion jest fascynujący i majestatyczny. Czerwony piaskowiec Navajo nadaje skałom niesamowitego charakteru. Ja przez większość czasu czułam się trochę jak na planie Jurassic Park. Tylko czekałam, aż zza skał wyleci pterodaktyl.
My zwiedzaliśmy najpopularniejszą część parku czyli Zion Canyon. Można odwiedzić jeszcze północną część – Kolob Canyon. Wjazd do parku znajduje się w miejscowości Springdale. Przez dwie noce spaliśmy na kempingu Zion Canyon Campground and RV Resort, dosłownie kilka minut spacerem od wejścia do parku. Po parku nie poruszaliśmy się samochodem – w sezonie jest to zabronione. Po Zion jeżdżą specjalne, bezpłatne autobusy, które dowożą w miejsca startowe szlaków. System autobusów działa świetnie, a do tego są one zasilane gazem, przez co emitują znacznie mniej dwutlenku węgla.
Przed wyjazdem bardzo nastawialiśmy się na słynny szlak Angel’s Landing. Przed naszym przyjazdem szlak uległ zniszczeniu i został zamknięty. W zamian wybraliśmy się na Watchman Trail. Był zdecydowanie łatwiejszy niż Angel’s Landing, ale widoki na końcu niczego sobie!
Bryce Canyon National Park
Bryce Canyon National Park to kolejny park znajdujący się w stanie Utah. Wpisałam ten park do naszego planu jako coś oczywistego, ale tak naprawdę nie wiedziałam do końca czego się spodziewać. Widziałam zdjęcia, ale… zdjęcia nie oddają zupełnie ogromu tego miejsca!
Nazwa Bryce Canyon jest trochę myląca, bo to miejsce w ogóle nie jest kanionem. Cała rzeźba Bryce powstała w wyniku wysokich różnic temperatur, zamarzania i rozmarzania wody wsiąkającej w skały. W ten sposób powstał niesamowity amfiteatr, pełen niesamowitych formacji, jak np. hoodoos – skalnych iglic.
Bryce Canyon można zwiedzać swoim samochodem, ale można też skorzystać z regularnie kursujących autobusów. My wybraliśmy właśnie taką opcję – samochód został na polu namiotowym, a my przemieszczaliśmy się autobusem. W Bryce Canyon jazda własnym samochodem nie jest zabroniona, ale autobus jest o wiele wygodniejszy – zwłaszcza w wysokim sezonie.
W Bryce Canyon spaliśmy na parkowym polu namiotowym Sunset Campground. Pola namiotowe w parkach są zdecydowanie najlepszą opcją – cisza, spokój i niesamowita bliskość przyrody. W Bryce Canyon po polu namiotowym chodziły sarny. W przypadku tego pola namiotowego nie obowiązywały rezerwacje – było to pole “first-come, first-served”.
Grand Canyon National Park
Wielki Kanion to jeden z symboli USA – trzeba go zobaczyć. Wiele razy widziałam go na filmach, w telewizji czy na zdjęciach (w encyklopedii!). Nie mogliśmy więc odmówić sobie wizyty nad Wielkim Kanionem. Ze względów organizacyjnych wybraliśmy północną krawędź kanionu – Grand Canyon North Rim. W tym dniu mieliśmy do pokonania sporo mil (Bryce Canyon – Grand Canyon – Page), dlatego na Wielki Kanion poświęciliśmy mało czasu. Zdecydowanie za mało czasu, ale mamy powód by tam wrócić!
Najwięcej osób odwiedza Wielki Kanion od południowej strony (South Rim), północna krawędź jest rzadziej wybierana. Podobno North Rim jest nieco bardziej “dzika” – trudno mi to jednak potwierdzić. Grand Canyon robi wrażenie, chociaż muszę przyznać: większy efekt “wow” wywołał u mnie Bryce Canyon.
Arches National Park
Arches National Park słynie z łuków skalnych. Proces ich powstawania jest skomplikowany – we wszystko zamieszane są naprężenia skorupy ziemskiej, różne rodzaje erozji i wietrzenia. Dzięki temu możemy podziwiać niesamowite formacje skalne, jak Delicate Arch. W Arches National Park spędziliśmy cały dzień, jeżdżąc po parku i chodząc po krótszych szlakach.
W Arches nie kursują parkowe autobusy, dlatego najlepiej zwiedzać park swoim samochodem. Na terenie parku znajduje się jedno pole namiotowe – Devils Garden Campground. My zdecydowaliśmy się jednak na kemping w miejscowości Moab, tak aby mieć dogodny dojazd do Arches National Park i Canyonlands National Park.
Canyonlands National Park
Canyonlands National Park leży w stanie Utah, niedaleko od Arches National Park. Odległość jest naprawdę niewielka (od wjazdu do wjazdu jakieś 30 mil), ale te dwa parki są zupełnie różne.
Canyonlands zachwyca widokami, chyba nawet bardziej niż Wielki Kanion. Rzeźba terenu to zasługa dwóch rzek Kolorado i Green River. Park jest podzielony na trzy główne części – Island in the Sky, The Maze i The Needles. Każda z tych części ma coś innego do zaoferowania, do każdej prowadzi inna droga. My zdecydowaliśmy się odwiedzić Island in the Sky, ze względu na nocleg w Moab.
Po parku Canyonlands najlepiej jest poruszać się swoim samochodem (albo rowerem!). Nawet w sezonie nie ma tutaj parkowych autobusów. My spędziliśmy w parku cały jeden dzień, co pozwoliło nam zaliczyć punkty widokowe, jeden dłuższy szlak (Upheaval Dome – miejsce po upadku meteorytu) oraz kilka krótszych (m.in. Mesa Arch).
Na koniec ciekawostka. Oglądaliście film 127 godzin z Jamesem Franco w roli głównej? To właśnie w Canyonlands główny bohater został uwięziony przez głaz.
Petrified Forest National Park
Petrified Forest National Park nie był ujęty w programie naszego wyjazdu. Dopiero jadąc z Albuquerque w stronę Las Vegas okazało się, że ten park jest po drodze. Decyzja była szybka – zjeżdżamy z autostrady i odwiedzamy kolejny park.
Petrified Forest to nic innego jak “Skamieniały Las”. To właśnie skamieniałe pozostałości po drzewach są największą atrakcją parku. Jak powstały takie skamieniałe drzewa? W telegraficznym skrócie: miliony lat temu teren parku porastały ogromne drzewa, które z różnych przyczyn łamały się i wpadały do rzeki. Na dnie były przykrywane m.in. skałami osadowymi, absorbowały też minerały z wybuchów wulkanów. Wystarczyło potem pęknięcie w zakonserwowanym pniu, aby w środku powstawały m.in. kryształu kwarcu. Drzewa to nie jedyne skamieliny – na terenie parku znaleziono też kości dinozaurów. Zrekonstruowane stworzenia można oglądać w Visitor Center. Te wszystkie skamieniałości świadczą o tym, jak zróżnicowany był to region miliony lat temu.
Petrified Forest National Park zachwyca też widokami, leży bowiem na obszarze Pustyni Pstrej (Painted Desert). Na terenie parku można znaleźć też pamiątki po słynnej Route 66. Petrified Forest National Park na swój sposób nas zachwycił. Był świetną przerwą w monotonnej podróży. Kompletnie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, a park okazał się niesamowitym miejscem. Takie niespodzianki są najlepsze!
Odkrywanie amerykańskich parków narodowych to sama przyjemność. Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu do USA (może za rok?) i poznawania kolejnych parków. Mieliście okazję zwiedzać amerykańskie parki narodowe? Który park najbardziej Wam się podobał? Dajcie znać w komentarzach.