Moja paryska przygoda dobiegła końca już jakiś czas temu. A zaczęła się niecałe dziesięć miesięcy temu… Na dodatek, dokładnie dwa lata temu wyjechałam na moją wielką, erasmusową przygodę. Aż trudno mi uwierzyć, że teraz będę wiodła spokojne życie w Poznaniu (do czasu, oczywiście 😉 ).
Ostatnie tygodnie w Paryżu były pełne chaosu: powolne pakowanie całego dorobku, łzawe pożegnania, wchłanianie do końca atmosfery Paryża, spacerowanie się po paryskich uliczkach, picie wina na brzegach Sekwany. Nie znalazłam wtedy czasu na pisanie bloga, chociaż tematy pojawiały się w głowie jak grzyby po deszczu. Teraz kiedy mam czas, w przerwach między wysyłaniem cv, będę wracać do mojego Paryża, aby jak najlepiej Wam go przybliżyć.
Paryż śladami Amelii Poulain
Dzisiaj udamy się na wycieczkę po Paryżu śladami Amelii Poulain, bohaterki filmu w reżyserii Jean-Pierre Jeunet. Film ma wielu fanów i równie wielu przeciwników (zresztą jak każdy film). Jak dla mnie jest magiczny i niezwykle pozytywny. Aby odwiedzić filmowe miejsca najlepiej udać się na spokojny spacer po Montmartre. W czasie poszukiwań sklepu spożywczego czy kawiarni w której pracowała Amelia można się zgubić i poczuć niezwykłą atmosferę Paryża.
Ten przyjemny spacer polecam zacząć od stacji metra Lamarck-Caulaincourt (linia 12), poszukać ulicy Saint Vincent, gdzie, przy okazji, można podziwiać „tyły” Sacre Coeur.
Poszukiwania sklepu w którym robiła zakupy Amelia, a raczej poszukiwania ulicy skończyły się porażką, nie mogliśmy nigdzie jej znaleźć. Au Marche de la Butte powinien znajdować się przy ulicy Passage des Abbesses. Znaleźliśmy za to kawiarnię Cafe des Deux Moulins (15 rue Lepic), w której Amelia pracowała. Nie jest łatwo do niej trafić, trzeba trochę pobłądzić po uliczkach. Ale jak się ją odnajdzie to aż duma rozpiera człowieka. W środku czeka jednak małe rozczarowanie. Kawiarnia właściwie tylko z zewnątrz przypomina tą filmową. W środku wystrój w innych barwach, obsługują sami panowie. Jedyne ślady po Amelii to filmowy plakat i gablotka z pamiątkami w toalecie. No i menu… Stworzone specjalnie dla turystów: „Śniadanie Amelii”, „Podwieczorek Amelii”… A ceny, oczywiście, iście turystyczne. Ale to nieistotne, najważniejsze że ciekawość została zaspokojona.
Po wypiciu kawy w Cafe des Deux Moulins, można udać się jeszcze na Gare du Nord i Gare de l’Est. Te punkty jednak odpuściliśmy. Przeszliśmy się za to spacerkiem nad Kanał Saint Martin, na którym Amelia przychodziła puszczać kaczki. Na zaporę wejść nie można, ale podziwiać z boku jak najbardziej.
Na Canal Saint Martin zakończyliśmy spacer śladami Amelii, ale wytrwali mogą jeszcze udać się na ulicę Mouffetard w Dzielnicy Łacińskiej, gdzie Amelia oddaje skarb z dzieciństwa panu Bretodeau. Potem na stację La Motte-Picqet-Grenelle gdzie Nino poprzyklejał plakaty 'Ou et quand?’, a na sam koniec jeszcze na most Pont des Arts, gdzie Amelia doznaje olśnienia i postanawia uszczęśliwiać ludzi.
Ale to już wersja naprawdę dla wytrwałych. I prawdziwych filmowych maniaków.