Podróże

Tydzień w Izraelu – tanio i na luzie

Izrael od jakiegoś czasu mamy na wyciągnięcie ręki. Wszystko dzięki tanim liniom lotniczym (Ryanair) i tym regularnym (LOT). Bilety są w całkiem przyzwoitych cenach, co rusz pojawiają się promocje. Jest jednak jeden haczyk. Bilety może i są tanie, ale na miejscu jest drogo. Bardzo drogo. Tak drogo, że jeśli nie macie konta bez dna to musicie dobrze przemyśleć swój budżet, żeby nie obudzić się z pustym portfelem.

Planując tygodniowy pobyt w Izraelu, musiałam dokonać najtrudniejszej rzeczy, której szczerze nie lubię: wybrać miejsca, których nie zobaczymy. Wiecie, chciałam zobaczyć jak najwięcej, a dni tylko siedem. Jednocześnie nie chciałam się za mocno spinać, a trochę odpocząć bo to w sumie miał być urlop. Postanowiłam się uspokoić i postawić na zobaczenie kilku najważniejszych miejsc, zachowując przy tym spokojne, wakacyjne tempo (w sumie się udało, choć łatwo nie był0). 

Przez siedem dni Izrael mnie oczarował. Czuję lekki niedosyt i planuję tam wrócić jak tylko nadarzy się okazja. Chciałabym spędzić zdecydowanie więcej czasu w Jerozolimie, na Pustyni Negew, odwiedzić Hajfę i Wzgórza Golan. Ale najpierw obrabuję bank. Albo nawet kilka.

 

Tydzień w Izraelu – tanio i na luzie

Czy Izrael można zwiedzić w miarę tanio? Można! Od razu informuję, że moje “tanio” nie oznacza spania pod namiotem, łapania stopa, jedzenia konserw przywiezionych z domu. W takim stylu koszty można na pewno znacznie obniżyć. Nasze “tanio” oznaczało, że nie mieszkaliśmy w super hotelach, nie jadaliśmy codziennie wszystkich posiłków w restauracjach i nie szaleliśmy w supermarketach. Mieliśmy określony budżet, którego dość ściśle się trzymaliśmy.

Załapaliśmy się na tanie bilety, mogliśmy więc przeznaczyć więcej budżetu na pobyt na miejscu. Za radą Agnieszki z bloga Zależna w podróży przyjęliśmy dzienny budżet 100 szekli na osobę (bez noclegów i wynajmu auta). Jest to budżet dosyć skromny jak na izraelskie warunki, ale daliśmy radę! Zmieściliśmy się w zakładanym budżecie, jednak nie stołowaliśmy się codziennie  w restauracjach. Śniadanie z zakupów w markecie, przekąska kupiona na targowisku (orzechy i daktyle), a na kolacje falafel w picie. Albo szakszuka na śniadanie, ale wtedy już bez szaleństw na kolację. 

 

Tel Awiw

Przez trzy dni naszą bazą był Tel Awiw. Zeszliśmy to miasto wzdłuż i wszerz, z jednym dniem przerwy na wizytę w Jerozolimie. Tel Awiw przypadł mi do gustu, gdyby tylko tak wszystko przecenić o 50% to by było wspaniale. W Tel Awiwie koniecznie wybierzcie się na jedną z plaż (albo na spacer nadmorską promenadą), na których toczy się wielkomiejskie życie. Warto odwiedzić też dzielnicę Stara Jafa (Old Jaffa), która ma klimat zupełnie inny od nowoczesnej części miasta. Nie zapomnijcie zjeść najlepszego hummusu i falafeli. 

Mój post o Tel Awiwie możecie przeczytaj tutaj.

Pyszny i w miarę tani hummus!

Jerozolima

Nasz wyjazd do Izraela zbiegł się z napiętą sytuacją w związku z przeniesieniem Ambasady USA do Jerozolimy. Sytuację monitorowaliśmy na bieżąco (grupa na FB). Sytuacja była opanowana, ale trochę napięty był z kolei nasz plan zwiedzania (było na luzie, ale nie byłabym sobą bez lekkiej spiny) i w końcu zdecydowaliśmy się odwiedzić Jerozolimę na jeden dzień.

Z Tel Aviv Central Bus Station regularnie odjeżdżają autobusy (nr 405) do Jerozolimy (Jerusalem Bus Station). Koszt biletu to 16 szekli w jedną stronę (taniocha!). Dworzec autobusowy w Tel Awiwie to totalnie kosmiczny twór. Najpierw kontrola jak na lotnisku, potem korytarze pełne sklepów – sprzedają tam wszystko. Dosłownie. Suknia wieczorowa? Jest. Bułka z cebulą i ugotowanym na twardo jajkiem? Jest. Nowy Iphone? Jest. Plastikowa choinka? Jest… Mogłabym tak bez końca. Ile pięter dokładnie ma ten dworzec nie wiem, ale na jednym z nich (dokładnie na szóstym) znajduje się przystanek autobusu odjeżdżającego do Jerozolimy. Jak zobaczycie długą kolejkę to trafiliście w dziesiątkę.

Podobno do 2010 roku Tel Aviv Central Bus Station był największym dworcem autobusowym na świecie! Absolutnie zasłużony tytuł!

W Jerozolimie autobus zatrzymuje się na dworcu Jerusalem Central Bus Station. Do Starego Miasta możecie stamtąd dojść w jakieś 40 minut (mniej więcej 3 kilometry). Możecie też przejechać się tramwajem numer 1 (5 przystanków). Jako, że Izrael zwiedzaliśmy tanio i na luzie to wybraliśmy oczywiście spacer!

Tak wyszło, że na Jerozolimę mieliśmy w sumie tylko kilka godzin. Postanowiliśmy skorzystać z free walking tour (w końcu budżet mieliśmy napięty) i zwiedzić Jerozolimę z przewodnikiem. Sandeman’s New Europe oferuje darmowe wycieczki z przewodnikiem codziennie o 9 i o 14. Miejsce zbiórki znajduje się przed Jaffa Gate. Wycieczki są darmowe, ale pamiętajcie o napiwku dla przewodnika. Nasza wycieczka trwała trochę ponad dwie godziny. Odwiedziliśmy cztery dzielnice Starego Miasta (żydowską, muzułmańską, chrześcijańską i armeńską), spojrzeliśmy z góry na Ścianę Płaczu oraz na Wzgórze Świątynne (z Kopułą na Skale).

Czuję ogromny niedosyt po tej wizycie w Jerozolimie. Jedyny dzień w który mogliśmy Jerozolimę jeszcze odwiedzić wypadał w sobotę, ale postanowiliśmy jednak spędzić więcej czasu w Ein Gedi. Poza tym zwiedzanie Jerozolimy w sobotę to chyba nie najlepszy pomysł. Trudno się mówi, mam świetny powód żeby tam kiedyś wrócić!

Izraelski road trip: Tel Awiw – Morze Martwe – Maktesh Ramon

Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie wypożyczyli w Izraelu samochodu. Transport między miastami jest w Izraelu świetny, można ze spokojem podróżować autobusami. Jednak nasz plan zawierał podróżowanie w sobotę, a komunikacja jest wtedy bardzo mocno ograniczona. Nie chcieliśmy tracić jednego dnia, stąd decyzja o wynajęciu samochodu. Wrzuciliśmy wszystko do bagażnika i fruuuu, w drogę!

W Szabat wyruszyliśmy z Tel Awiwu w stronę Morza Martwego. Autostrada była przyjemnie pusta (w końcu była sobota). Droga do Ein Gedi zajęła nam niecałe dwie godziny. Tel Awiw żegnał nas chmurami, a zaraz po minięciu Jerozolimy niebo się rozpogodziło, a temperatura podskoczyła do przyjemnych 24 stopni! Zmienił się też krajobraz: wjechaliśmy na Pustynię Judzką. Pojawiła się depresja i  wielbłądy.

 

Morze Martwe – skarb Izraela

Widoki nad Morzem Martwym są cudne. Turkusowa woda, piaskowe skały… Wygląda to pięknie, ale jest niebezpieczne! Dlaczego? Nie chodzi tylko o to, że słona woda szczypie w oczy (ale o to też). Przez to, że poziom wody stale się obniża wzdłuż wybrzeża powstają niebezpieczne szczeliny oraz wiry. Nie ma co liczyć na spacerek wzdłuż plaży, bo po prostu można z niego nie wrócić.

Nam Morzem Martwym warto spędzić więcej czasu niż kilka godzin. My wspięliśmy się na Masadę i wybraliśmy na wędrówkę po Parku Narodowym Ein Gedi.

Więcej o tym co warto zobaczyć nad Morzem Martwym (i jak się w nim prawidłowo wykąpać) przeczytacie w tym poście.

Park Narodowy Ein Gedi, Izrael

Morze Martwe, Izrael

Masada, Izrael

Maktesh Ramon i Mitzpe Ramon – dziura na pustyni

Głównym celem naszej samochodowej wycieczki nie było jednak Morze Martwe, a miejsce w którym wody nie ma w ogóle – Pustynia Negew, a dokładnie Maktesz Ramon. Ile ja się naczytałam o tym miejscu! Jak bardzo chciałam spędzić trochę czasu na pustyni!

Co to takiego ten maktesz? Maktesz to po prostu maktesz, wyjątkowy twór geologiczny. Przypomina krater, ale nim nie jest. Przypomina kanion, ale nim nie jest. Taka dziura w ziemi, która robi niesamowite wrażenie. I jest pustynią. A co w tym makteszu można robić? Można pustynię zwiedzać jeep’em, konno albo na własnych nogach. My wybraliśmy opcję ostatnią – najtańszą. Też ma swoje uroki!

O Makteszu Ramon przeczytacie w tym wpisie.

Maktesz Ramon, Izrael

Maktesz Ramon, Izrael

Maktesz Ramon, Izrael

Maktesz Ramon, Izrael

Maktesz Ramon, Izrael

Maktesz Ramon, Izrael

 

Izrael – wynajem samochodu

Wynajem samochodu prawie zawsze powoduje u mnie palpitacje serca. Ile ja się naczytałam o wypożyczeniu samochodu w Izraelu… że bez karty kredytowej nie da rady, że biorą taki depozyt, że nie wystarczy już na hummus. Po przekopaniu się przez setki stron forum wybrałam firmę Eldan Car Rental i mówię: było ok. Wypożyczyliśmy auto w Tel Avivie w piątek rano (PAMIĘTAJCIE! W piątek wypożyczalnia działa tylko do południa, potem zamknięte na cztery spusty. Ważne szczególnie jeśli planujecie auto oddać w piątek albo sobotę!) i odstawiliśmy je na duży darmowy parking na północy miasta (Reading Parking Space).

Postanowiliśmy pójść na żywioł, zaryzykować i pojechać tylko z kartą debetową. W wypożyczalni obyło się bez problemów, chociaż pan wypożyczający kręcił nosem na debetówkę. Pamiętajcie, że karta którą płacicie musi być wystawiona na kierowcę. Inaczej nici z jazdy. Pierwszy raz nie zdecydowaliśmy się na drugiego kierowcę, bo wiecie… Było o wiele taniej z jednym.

Po Izraelu jeździło się super (zwłaszcza mi jako pasażerowi). Drogi są świetne. Znaki są po hebrajsku i po angielsku co ułatwia nawigację. Warto pamiętać, żeby wracając południa do Tel Avivu (od strony Beer Shevy) w odpowiednim miejscu zjechać z autostrady numer 6 (zjazd Soreq). Od tego zjazdu autostrada jest płatna i jest duża szansa na to, że wypożyczalnia obciąży was tymi kosztami.

 

Noclegi w Izraelu

Jeśli chodzi o noclegi w Izraelu to Was zaskoczę… Są drogie. Zwłaszcza kiedy za planowanie i rezerwację zabiera się dosyć późno. Pierwszy raz mieliśmy sytuację, że dwa razy anulowano nam rezerwację na Airbnb. W końcu trafiliśmy w Tel Awiwie na fajny pokój od super hosta, którego na oczy nie widzieliśmy. Mieszkanie mieliśmy w sumie do swojej dyspozycji.

Jeśli jeszcze nie macie konta na Airbnb to nie ma co czekać. To jest zdecydowanie mój ulubiony sposób znajdowania noclegów. Skorzystajcie z tego linka, a  dostaniecie zniżkę na pierwszą podróż! Ja też coś z tego będę miała. 

 

W Ein Gedi spędziliśmy noc w Ein Gedi Camp Lodge. Pole namiotowe z widokiem na Morze Martwe. Nocleg w pięcioosobowych namiotach, na kolację pizza z mrożonki. Czy było to warte swojej ceny? Raczej nie, ale klimat był fajny, no i widoki niczego sobie.

W Micpe Ramon spaliśmy w czymś co nazywa się Meever Creative Space. Cięzko określić czy to jest hostel czy co… Wielki hangar, wolna przestrzeń na różne wydarzenia, kilka pokoi i domki. W lecie miejsce jest na pewno świetne, ale w grudniu… No cóż. Było zimno. Nasz pokój miał coś na kształt okna,ale bez szyby. Więc było zimno, ale sobie z tym poradziliśmy (pomysłowy Dobromir to ja!) W łazience było zimno i woda leciała lodowata, trzeba było chodzić do hostelowych łazienek w głównym budynku. Nie było to zbyt przyjemne, bo wiecie… Na pustyni, w grudniu, w nocy jest zimno. True story, nie wymyślam.

Noclegi w Ein Gedi i w Micpe Ramon rezerwowaliśmy przez booking.com. Korzystając z tego linka otrzymacie zniżkę 50 złotych na waszą rezerwację.

 

Izrael – kontrola na lotnisku

Przed odlotem do Polski trzęsłam portkami jak głupia. Bałam się osławionej wzmożonej kontroli na lotnisku w Tel Awiwie. Pojawiliśmy się prawie 4 godziny przed odlotem i cierpliwie czekaliśmy na otwarcie odprawy. W między czasie chyba z 5 razy upewniałam się w informacji, czy ta osławiona kontrola będzie na pewno w tym terminalu, czy powinniśmy pójść gdzie indziej. Stresowałam się, jakbym w torbie przemycała niedozwolone ilości hummusu. Przeczytałam kilka blogowych wpisów o kontroli i w głowie układałam odpowiedzi na potencjalne pytania. Przy okazji przepytywałam też Sebastiana, tak żeby nasze wersje się zgadzały.

Gdy przyszło co do czego rozmowa trwała… jakieś dwie minuty? Miły pan zadał nan tylko kilka pytań. Pytał o to ile dni byliśmy w Izraelu, gdzie mieszkaliśmy, czy jesteśmy parą, czy razem mieszkamy, czy podróżował z nami ktoś jeszcze, czy sami pakowaliśmy bagaż i czy coś dla kogoś przewozimy. Wypadliśmy wzorowo i otrzymaliśmy na paszport naklejkę z numerem 2, która oznacza że nie stanowimy potencjalnego zagrożenia (lub też „biały żyd nie z Izraela” 🙂 ). Osoby z naklejkami o numerach 5 i 6 poddawane są o wiele bardziej szczegółowej kontroli. Po wywiadzie i nadaniu bagażu przeszliśmy przez kontrolę bezpieczeństwa, która szła całkiem sprawnie i właściwie niczym nie różniła się od tej w Polsce.


Jeśli planujecie wakacje w Izraelu koniecznie zajrzyjcie na bloga Agnieszki (Zależna w podróży) oraz do Hani (Plecak i walizka). To głównie ich wpisami inspirowałam się przy planowaniu mojego wyjazdu.

Polecam też dołączenie do Facebook’owych grup: Wakacje w Izraelu  oraz Podróż do Izraela (porady, zdjęcia, relacje)

 

Tak wyglądał nasz grudniowy wypad do Izraela. Wiedzieliśmy, że nie będzie tanio dlatego postawiliśmy na dobrze zaplanowany budżet. I naprawdę się go trzymaliśmy! Dajcie znać czy już byliście w Izraelu, czy może planujecie niedługo tam zawitać?