Niektórzy z Was wiedzą, że byłam kiedyś au pair i przez rok mieszkałam w Paryżu. To była jedna z większych i fajniejszych przygód mojego życia. Kokosów z tego nie było (bo nie taki jest zamysł au pair), ale za to nasiedziałam się nad Sekwaną i poznałam od podszewki życie francuskiej rodziny.
Seria postów „Au pair w…” ma na celu pokazanie Wam, że wyjazd za granicę jak au pair to fajna sprawa, ale też nie zawsze usłana różami. Au pair to świetna opcja aby podszkolić język, poznać kulturę danego kraju i zasmakować codziennego życia w obcym kraju. Trzeba jednak pamiętać, że to też praca z dziećmi i dobrze mieć do tego predyspozycje. Nie jest to też wyjazd typowo zarobkowy, bo au pair nie dostaje normalnego wynagrodzenia tylko „kieszonkowe”.
W pierwszym poście rozmawiałam z Mariną o tym jak była au pair w Rzymie. W drugim mogliście poznać Karolinę i dowiedzieć się jak wygląda życie au pair w Szwajcarii. Dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z Anną, która prowadzi bloga Quanna.pl o szydełkowaniu (i nie tylko!). Anna ma na swoim koncie wakacyjny epizod jak au pair w Hiszpanii.
Co wpłynęło na Twoją decyzję o wyjeździe za granicę i podjęcie “pracy” jako au pair? Czy od początku miał to być wyjazd na kilka tygodni czy miałaś w planach dłuższy pobyt?
Przede wszystkim chciałam zobaczyć jak wygląda życie w Hiszpanii i podszkolić się w hiszpańskim. Pomyślałam: „Jak nie teraz to kiedy?” – i pojechałam. Zakładałam wyjazd na kilka tygodni w czasie wakacji więc połączyłam przyjemne z pożytecznym – wakacyjny wyjazd i poznawanie Hiszpanii “od środka”.
Na jakim etapie życia byłaś wyjeżdżając na au pair?
Byłam w trakcie studiów, dlatego mogłam wyjechać tylko w lipcu i sierpniu. Pomysł przyszedł nagle – nie planowałam takiego wyjazdu wcześniej, np przed rozpoczęciem studiów, a nie chciałam też czekać na ich zakończenie i z tego powodu tylko wyjazd wakacyjny wchodził w grę.
Dlaczego Hiszpania? Chciałaś podszkolić język czy po prostu chciałaś żeby była ładna pogoda? 😉
Uwielbiam Hiszpanię, jej kulturę, architekturę, język i wszystko co jest z nią związane! Oczywiście kwestia nauki języka była dla mnie bardzo ważna, bo już wcześniej uczyłam się hiszpańskiego i chciałam zacząć rozmawiać w bardziej naturalnym środowisku niż szkoły językowe w Polsce.
Jak znalazłaś swoją rodzinę goszczącą? Skorzystałaś z portalu internetowego czy dostałaś na nich od kogoś namiary?
Korzystałam z agencji Happy Au Pair. Nie chciałam szukać rodziny sama, bo muszę przyznać że się trochę tego bałam, a nie miałam nikogo kto mógłby mi polecić jakąś hiszpańską rodzinę. Poza tym, ponieważ wszystko działo się przed sesją na studiach, a dzięki agencji nie musiałam poświęcać czasu na szukanie czy sprawdzanie rodziny na własną rękę i mogłam skupić się na innych zajęciach.
Jak wyglądał “proces rekrutacji”? Czy rodzina dokładnie Cię prześwietliła czy raczej byli wyluzowani?
Wszystko poszło bardzo szybko. Kiedy dostałam informację o rodzinie i stwierdziłam, że warunki mi odpowiadają – umówiliśmy się na rozmowę na Skype. Odbyliśmy jedną dłuższą rozmowę, a później wysłaliśmy kilka maili ze szczegółami dotyczącymi mojego pobytu. I to wszystko. Była to pierwsza rodzina jaka została mi przedstawiona i z tego co wiem, ja byłam pierwszą kandydatką jaką przedstawiło im biuro w Hiszpanii. Po prostu od razu przypadliśmy sobie do gustu 🙂
Gdzie dokładnie mieszkałaś w Hiszpanii?
Mieszkałam w maleńkiej wiosce o nazwie Grijota, w regionie Kastylia i León. Grijota znajduje się bardzo blisko miasta Palencia – i to właśnie tam spędziłam większość wolnego czasu. Bardzo chciałam pojechać w mniej „turystyczne” miejsce, nie tak znane w Polsce i takie do którego nie jest tak łatwo dotrzeć (typu Barcelona czy Madryt), dlatego bardzo się ucieszyłam kiedy dowiedziałam się, że rodzina mieszka bardziej na północy kraju, z dala od wszystkich znanych ośrodków turystycznych. A taka wioska? Czy jest miejsce gdzie można bardziej poczuć hiszpański klimat? 🙂
Ile dzieci miałaś do opieki? Jak wyglądał Twój typowy dzień jako au pair?
Miałam do opieki dwie dziewczynki w wieku 4 i 7 lat.
Przez pierwszą połowę mojego pobytu dziewczynki uczęszczały na półkolonię. Do moich zadań należało wtedy ich obudzenie, ubranie i przygotowanie śniadania. Później przyjeżdżał po nas dziadek dziewczynek i odwoził na miejsce, gdzie odprowadzałam je na zajęcia. Miałam wtedy kilka godzin dla siebie podczas których zwiedzałam okolice, odpoczywałam a nawet kilka razy odwiedziłam bibliotekę. Zdarzało się, że tata lub mama dziewczynek mieli trochę wolnego czasu – szli wtedy ze mną do kawiarni czy na spacer. Później odbierałam dzieci i wracaliśmy (również z dziadkiem) do domu. Tam dawałam im obiad i chwilę później wracali rodzice. Wtedy z każdą z dziewczynek ćwiczyłam angielski (przez około 45 min) i później miałam wolne. W tym czasie najczęściej czytałam książki, trochę rozmawiałam na Skype ze znajomymi czy spędzałam czas z dziewczynkami w basenie (nie musiałam wtedy się z nimi bawić, ale dziewczynki były bardzo fajnie więc chętnie spędzałam z nimi czas po południu) Jedynym moim wieczornym obowiązkiem było poczytanie im do snu i położenie spać.
Gdy półkolonie się skończyły, czas do powrotu rodziców spędzałyśmy głównie na placu zabaw i grach. Chodziłyśmy też odwiedzać dziadków, którzy mieszkali bardzo blisko i tam też spędzałyśmy trochę czasu. Gdy wracali rodzice, podobnie jak wcześniej ćwiczyłyśmy angielski, a reszta dnia wyglądała już podobnie.
Czy oprócz opieki nad dziećmi miałaś jakieś dodatkowe obowiązki, np. przygotowywanie kolacji, sprzątanie?
Nie. W domu w którym mieszkałam była też gosposia, która sprzątała i przygotowywała posiłki, więc nie musiałam robić nic takiego. Jedynie śniadania przygotowywałam sama, ale dziewczynki przeważnie jadły płatki z mlekiem, więc nie było z tym problemu 😉
Jaka była Twoja rodzina goszcząca? Wspierali Cię, szanowali Twój czas wolny, czy próbowali wykorzystywać do granic możliwości?
Rodzina była super! Bardzo szanowali mój czas i byli bardzo gościnni. Jeszcze przed moim przyjazdem dużo ze mną pisali, a gdy już do nich dotarłam wszystko mi dokładnie pokazali i wytłumaczyli. W czasie pobytu dużo ze mną rozmawiali, spędzaliśmy razem czas, a nawet zabierali w odwiedziny do rodziny czy pokazywali miasto i okolice. Na sam koniec odwieźli mnie też do Madrytu, skąd odlatywał mój samolot.
Poza tym często gdy dziewczynki chciały się bawić ze mną w moim czasie wolnym, upominali je, że jest to czas dla mnie – chociaż jak wcześniej pisałam, bardzo chętnie to robiłam.
Au pair to świetna okazja aby od podszewki poznać życie codzienne mieszkańców danego kraju. Czy coś zdziwiło Cię w codziennym życiu Hiszpanów lub ogólnie w ich podejściu do życia?
Jedyną wyraźną różnicą było to, że Hiszpanie mają trochę inne podejście do życia niż Polacy. Myślę, że to przez pogodę i słońce, które sprzyja większemu wyluzowaniu i pozytywnemu nastawieniu. Są weselsi i częściej się uśmiechają – poza tym, nie zauważyłam nic szokującego.
Czy zauważyłaś jakieś różnice w podejściu do wychowania dzieci w Hiszpanii i w Polsce?
Drobne różnice są na pewno. U nas rodzice zdecydowanie częściej ostrzegają żeby nie robiły tego czy tamtego (np. nie dotykaj, nie ubrudź się, nie przewróć… 😉 ). W Hiszpanii w ogóle nie zauważyłam takiego zachowania. Dzieci mogły robić dużo (oczywiście nie chodzi mi tu o niebezpieczne zabawy) Po prostu miały chyba więcej luzu. Mogły się np. śmiało brudzić.
Pamiętam sytuację, w której jedna z dziewczynek chciała wyjąć coś z szuflady, ale za mocno pociągnęła i szuflada spadła jej stopę. Oczywiście mała się rozpłakała i poszła do taty, a ten popatrzył i powiedział: idź zamocz nogę do basenu, do zimnej wody. I to wszystko… Myślę, że u nas jednak zainteresowano by się bardziej sytuacją stopy siedmiolatki 😉
Czy miałaś wystarczająco dużo czasu wolnego żeby odkrywać Hiszpanię? Czy chodziłaś do szkoły językowej?
Miałam dużo czasu. W każdy weekend zwiedzałam pobliskie miasta i okolice. Nie chodziłam jednak do szkoły językowej, ponieważ Palencia jest na tyle mała że nie oferowała wakacyjnych kursów hiszpańskiego. Pomimo to, bardzo dużo rozmawiałam z Hiszpanami, oglądałam telewizję czy słuchałam radia, więc wyjazd bardzo pomógł mi w dalszej nauce języka.
Jak wyglądały Twoje warunki mieszkaniowe w Hiszpanii? Mieszkałaś razem z rodziną w mieszkaniu, czy miałaś może osobne “mieszkanko” (pokój + łazienka).
Rodzina do Grijoty przeprowadzała się na lato, gdzie miała domek z basenem i dużym ogrodem. Ja miałam swój pokój, a łazienkę dzieliłam z dziećmi. Pokój nie był duży, ale w zupełności wystarczał!
Ile trwała Twoja przygoda au-pair? Wytrzymałaś do końca czy zrezygnowałaś wcześniej?
Moja przygoda trwała około półtora miesiąca, czyli dokładnie tak długo jak planowałam. Był to wystarczający okres czasu. Myślę, że gdybym została tam dłużej mogłabym się zacząć nudzić, ponieważ w okolicy nie było żadnych dużych miast które mogłabym zwiedzać przez np. kilka dni.
Czy polecasz wyjazd za granicę jako au pair?
Oczywiście! Jest to nie tylko niezapomniana przygoda, ale także okazja do poznania innego stylu życia i kultury. Poza tym, można bardzo podszkolić się w języku, poznać fajnych ludzi i spędzić miło czas. No i nie trzeba jechać na długo, można skorzystać z wyjazdów wakacyjnych lub kilku miesięcznych. Jest tyle opcji do wyboru, że każdy na pewno znajdzie odpowiadającą mu rodzinę.
Annie bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu! Nawet krótki wyjazd jako au pair to możliwość podszkolenia języka i okazja do fajnej przygody. Dajcie znać w komentarzach czy ktoś z Was uczestniczył w programie au pair. A może w jakiś inny sposób spędziliście czas za granicą, poznając język i kulturę? Czekam na Wasze komentarze!