Wyjazd do Barcelony chodził za mną od dawna. Życie w Paryżu jest fantastyczne, ale przyszła pora na oderwanie się od tempa paryskiej metropolii. Pod koniec kwietnia odwiedziłam stolicę Katalonii i jestem nią zachwycona. Życie toczy się o wiele wolniej niż w Paryżu, ludzie na ruchomych chodnikach i schodach, stoją, a nie biegną. Barcelona oczywiście żyje z turystów, dlatego bilety wstępu do niektórych obiektów aż rażą w oczy. Ale hej, w Paryżu wcale nie jest lepiej 🙂
Weekend w Barcelonie
Zdecydowanie najszybciej dostaniemy się do Barcelony samolotem. Z wielu miast latają tanie linie lotnicze. Z Poznania do Barcelony lata Wizz Air (dwa razy w tygodniu, w środy i w niedziele, czyli akurat w sam raz na przedłużony weekend). WizzAir ląduje na lotnisku Barcelona El Prat, które znajduje się ok. 20 minut drogi od centrum.
Na nasz czterodniowy pobyt w Barcelonie zdecydowaliśmy się wynająć pokój za pośrednictwem serwisu Wimdu, co kosztowało niecałe 20 euro na dzień. Trzy minuty marszu od Sagrada Familia i stacji metra, było to więc idealne miejsce wypadowe. Przy okazji moglibyśmy podpatrzeć jak się mieszka Barcelonie 🙂
System komunikacji miejskiej jest bardzo dobrze rozwinięty, plan metra jest czytelny i przejrzysty. My nastawiliśmy się na dużo chodzenia, dlatego kupiliśmy tylko kartę na 10 przejazdów (koszt około 10 euro). [EDIT 2016: obecnie nie ma już kart na 10 przejazdów, warto pomyśleć o kartach HOLA BCN]
Co zobaczyć w Barcelonie?
Od początku wiedzieliśmy, że nie zwiedzimy i nie zobaczymy wszystkiego. Nie lubimy zaliczać kolejnych miejsc, tylko po to żeby móc je odhaczyć z listy. Odpuściliśmy wszelkiego rodzaju muzea, postawiliśmy na dużo chodzenia po mieście, i był to bardzo dobry wybór, choć nogi bolały niemiłosiernie. Braliśmy też pod uwagę nasz ograniczony, studencki budżet. Wiecie jak to jest 😉
Parc Guell
Parc Guell to punkt obowiązkowy podczas pobytu w Barcelonie. Park zaprojektowany został przez Antonio Gaudiego na życzenie jego przyjaciela Eusebi Guella. Park i budowle Gaudiego robią wrażenie. Co ciekawe, budowa parku trwała 14 lat i Gaudi nigdy projektu nie ukończył. W parku możecie usiąść na (podobno) najdłuższej ławce świata, pięknie ozdobionej mozaikami i podziwiać panoramę Barcelony.
Jak najłatwiej dostać się do parku? Sprawdź tutaj.
Sagrada Familia
Sagrada Familia to jeden ze znaków rozpoznawczych Barcelony. Jej budowę rozpoczęto w 1883 roku, architektem był Antonio Gaudi. Spędził on prawie 40 lat pracując nad bazyliką, nieustannie poprawiając i zmieniając projekty. W Sagrada Familia cały czas trwają prace budowlane, podobno mają się zakończyć w 2026 roku.
Nie weszliśmy do środka, ze względu na ogromną kolejkę i cenę biletów – musieliśmy z czegoś zrezygnować. Mamy jednak w planach kiedyś wrócić do Barcelony, może akurat wtedy gdy prace nad Sagrada Familia zostaną ukończone?
Zobacz tutaj jak dojechać do Sagrada Familia.
Poble Espanyol
Poble Espanyol (czyli Miasteczko Hiszpańskie) zostało wybudowane w 1929 roku na światową wystawę Expo. Poble Espanyol to taka Hiszpania w miniaturze. Znajdziecie tu budynki, uliczki i place wyjęte „żywcem” z różnych części Hiszpanii. Poble Espanyol to także liczne stoiska artystów i drobnych rzemieślników.
Dowiedz się więcej o Poble Espanyol.
Tibidabo
Pierwszego dnia w Barcelonie zwróciłam uwagę na budynek górujący nad miastem. Z daleka wyglądał jak wielki opuszczony dom, taki nawiedzony przez duchy. Jak się później okazało był to kościół Najświętszego Serca (nie przyszło mi do głowy, że to może być kościół; moja wersja z nawiedzonym domem była lepsza!), położony na wzgórzu Tibidabo (512 m n.p.m). Tibidabo to świetne miejsce i zdecydowanie punkt obowiązkowy podczas wizyty w Barcelonie.
Już sam dojazd na miejsce jest ekscytujący. Najpierw trzeba dojechać linią metra L7 do stacji Avinguda Tibidabo, następnie wsiadamy do niebieskiego, starodawnego tramwaju (Tranvia Blau). Ten zawozi nas pod kolejkę naziemną, która zabiera nas na szczyt Tibidabo.
Z Tibidabo rozciąga się przepiękna panorama Barcelony. Znajduje się tam też wesołe miasteczko, założone w 1901 roku! Kolejną atrakcją jest wspomniany już kościół Najświętszego Serca. Tibidabo to miejsce, w którym można spędzić kilka godzin. Pamiętajcie aby podczas przejażdżki niebieskim tramwajem rozglądać się na boki i podziwiać piękne modernistyczne wille.
Camp Nou
Będą w Barcelonie musieliśmy odwiedzić stadion Camp Nou, na którym gra FC Barcelona (tzn. ja nie musiałam, ale mój chłopak już tak). Podchodziłam do tej atrakcji z przymrużeniem oka, no bo wiecie… Stadion? Nic specjalnego… Ale muszę się przyznać, całe Camp Nou Experience (25 euro) zrobiło na mnie wrażenie! W ramach biletu zwiedzamy najpierw muzeum FC Barcelona, potem stadion, szatnie, salę konferencyjną, a nawet pomieszczenie dla komentatorów. Na koniec wizyta w FC Barcelona Mega Store, w którym można kupić dosłownie WSZYSTKO z logo FCB (łącznie z hulajnogą w barwach drużyny!).
Wzgórze Montjuic
Montjuic (Góra Żydowska) to kolejne miejsce, z którego można podziwiać panoramę Barcelony. Dojazd w to miejsce znów jest ekscytujący: jedziemy linią metra L3, wysiadamy na stacji Paral-lel i udajemy się do kolejki Funicular de Montjuic. Funicular dowozi nas do stacji kolejki linowej Teleferic de Montjuic, która zabierze nas jeszcze wyżej, do podnóża zamku (Castell de Montjuic).
Na Montjuic jest co robić! Można zwiedzić Castell de Montjuic, Palau Nacional (w którym znajduje się Narodowe Muzeum Sztuki Katalońskie), stadion olimpijski, magiczne fontanny (Font Magica) czy Poble Espanyol, o którym pisałam wcześniej.
La Barceloneta
W dzielnicy La Barceloneta znajduje się się najbardziej znana plaża Barcelony, czy Barceloneta. Cała dzielnica przeszła rewitalizację przed Igrzyskami Olimpijskimi w 1992 roku. Wtedy też nieciekawe portowe tereny postanowiono zasypać piaskiem. Plaża jest więc sztuczna, ale nie odbiera jej to uroku. Jest to świetne miejsce na przerwę w zwiedzaniu. Znakiem rozpoznawczym dzielnicy jest też rzeźba „El Peix” Frank’a Gehry’ego, która przestawia złotą rybę. W zależności od padania promieni słonecznych i pogody, zmienia ona swoją barwę.